Biała Podlaska 1941-1942, Teren getta, Część piąta, „Opowiadanie naocznego świadka Władimira Shatzmana”

 

okupacja, Plac Wolności, Biała Podlaska, 1939
- Źródło: fotopolska.eu

okupacja, Plac Wolności, Biała Podlaska, 1940-1943

okupacja, ul. Warszawska / ul J.I. Kraszewskiego, Biała Podlaska 1940-1943
- Źródło: fotopolska.eu


okupacja, ul Brzeska, Biała Podlaska, 1940-1943
- Źródło: fotopolska.eu


Biała Podlaska 1941-1942, Teren getta, „Opowiadanie naocznego świadka Władimira Shatzmana” 

Wstęp

Część pierwsza

Część druga

Część trzecia

Część czwarta

Część piąta

Część szósta (zakończenie)


Część piąta

+++
„Nawiasem mówiąc ja nie tylko tam mieszkałem czasami też pomagałem. Mieszałem klej, coś robiłem. Nosiłem deski, czasami trzeba było wziąć deski ze strychu. Kiedyś kiedy ukrywałem się w warsztacie przyszedł tam oddział litewskiej policji SS. Oni zajmowali się grabieżami i zabijali litewskich Żydów. Byli z Litwy. A tam masa Żydów, dziesiątki, kiedy to Litwini zawitali do warsztatu Benedykta Kraskowskiego. I kiedy cała sprawa się wydała nie można było tam dłużej pozostawać. Dokumentów żadnych wtedy nie miałem. Dlatego też postanowiono przenieść mnie do innego domu. Umówili się że zamieszkam w maleńkim pokoiku bez okien w którym mieszkały już dwie rodziny. Dwie rodziny, dwie kobiety jedna z córką, druga miała syna. Pochodziły z Łodzi jedna nazywała się Ryfka Frajd a jej syn Leon w wieku siedmiu lat. Nie pamiętam jak na imię miała druga kobieta, nazwisko Wurcel. Matki imienia nie pamiętam ale jej córka nazywała się Basia. Miła 16 lat i była bardzo ładna. Wszyscy oni w jednym pokoju mieszkali i jeszcze mnie przyjęli pod swój dach. Co znaczy wojna kiedy wszyscy dzielą się ostatnim kawałkiem chleba. W tym pokoiku mieszkałem wraz ze wszystkimi. Obok, właściwie na przeciwko chodziłem się stołować. Tam wszystko znajdowało się blisko. Nawet blisko domu znajdował się komisariat policji. Jak już wspomniałem kobiety pochodziły z Łodzi a pracowały tam w przemyśle tekstylnym. Pamiętam też , że mówiły mi o Julianie Tuwimie i śpiewały jego piosenki. Poeta pochodził z Łodzi i był już znany przed wojną. Ja właśnie tam o nim usłyszałem pierwszy raz. One mnie wypytywały o Związek Radziecki jakie tam piosenki śpiewają itp. Do Basi przychodziła koleżanka i one razem śpiewały piosenki. Ja wtedy byłem młodym chłopakiem i całkiem dobrze wyglądałem. Wykarmiły mnie kiedy tam u nich mieszkałem. Nie zawsze mieszkały w tym pokoju. Podobno wcześniej pracowały u jakiegoś właściciela ziemskiego poza granicami getta.
+++
Potem zostałem zalegalizowany, dostałem dokumenty. Jakim sposobem wyrobiono mi te dokumenty na moje nazwisko nie wiem. Jedna kobieta, nie znałem jej osobiście. Nie wiem z kim też ona się znała czy z Kraskowskim czy z tymi kobietami z którymi mieszkałem w pokoju.
+++
A dlaczego one znalazły się w Białej Podlaskiej, dlaczego wyjechały z Łodzi otóż dlatego, że ich mężowie przeprawili się przez Bug i osiedli się w Białymstoku. Wysyłali im paczki i chcieli ściągnąć je do siebie ale wybuchła wojna a one zostały w Białej Podlaskiej jak jeńcy wojenni. Prawdopodobnie jeńcy i te kobiety znali się ze sobą, gdzieś się wcześniej spotkali. Dlatego też wszyscy zostali w Białej. Nie mam też pojęcia jak dowiedziała się o mnie ta kobieta – Żyrówka przychodziła żeby mnie zobaczyć i żeby mi pomóc. Mieszkała ona z niemieckim urzędnikiem, Żydówka z niemieckim urzędnikiem mieszkali w ukryciu nie obnosili się publicznie ze swoją znajomością. Wiem o niej tylko z opowiadań, nie znałem jej osobiście. Mieszkała nie z pierwszym lepszym urzędnikiem a z samym przełożonym urzędu pracy, który kierował zatrudnianiem Żydów. To on decydował który Żyd i gdzie może pracować. Nie widziałem gdzie oni mieszkali ale słyszałem, opowiadali mi o nich. Piękna kobieta. Chciała poznać mnie. To oczywiste, że nie była faszystką, nie wiem dlaczego zdecydowała się zamieszkać z tym Niemcem, za kawałek chleba albo coś innego nie wiem jakie stosunki ich łączyły. Jest to jednak fakt, że mieszkała z wysoko postawionym Niemcem a skoro z nim mieszkała to też mogła pomóc, zrobić dobry uczynek. Dzięki niej dostałem wspomniany wcześniej dokument na moje nazwisko. Sam nie widziałem ani jej ani tego kierownika urzędu pracy. Wydali mi oficjalny dokument z fotografią, który potwierdzał, że jestem zatrudniony na lotnisku.
+++
Pracowałem na lotnisku. Wychodziłem wcześnie rano i nie buło mnie cały dzień. Czym się tam zajmowałem. Otóż wyładowywałem węgiel z wagonów. Wywoziłem go w taczkach i wózkach. Gdziekolwiek i komukolwiek był on potrzebny na lotnisku. Na przykład do elektrowni nieopodal na dworzec, niemieckie wojskowe lotnisko. Pamiętam maszerujących żołnierzy których obsługiwaliśmy. Pamiętam tekst zwrotki piosenki, którą tam śpiewali: «kiedy Żydowska krew z pod noża wypłynie» takie piosenki śpiewali ci żołnierze. Wbiło mi się to w pamięć. Nas przecież nie uważano za ludzi. Pamiętam jak wyładowujemy ten węgiel, brudni, ja to byłem dobrze zbudowanym facetem. A tu podchodzi jakiś pryszczaty Niemiec, właśnie wydawali im ziemniaki na obiad. Idzie, nie idzie, maszeruje, przechodzi obok nas, pozdrawia podniesioną ręką innych Niemców. Od razu było widać, że uważali się za wyższą rasę. A my Pigmeje, my nie ludzie, na nas nawet nie zwracali uwagi. ”

0 Komentarze

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz (0)

Nowsza Starsza